Rynek suplementów diety w Polsce rośnie w zawrotnym tempie. Co chwilę pojawiają się nowe firmy oferujące nowe produkty.
Trudno się w tym odnaleźć, trudno obrać właściwy kierunek.
Zwolenników zażywania suplementów jest chyba tyle samo co przeciwników. Znam osoby, które nie zażywają żadnych suplementów diety oraz takie, które jedzą je “garściami”.
Gdzie jest złoty środek? Czy on w ogóle istnieje?
Skąd wzięły się suplementy diety, skoro dawniej nikt o nich nie słyszał?
Suplementy diety pojawiły się wraz ze wzrostem produkcji owocowych i warzywnych soków, w której jako odpady powstają wytłoczyny zawierające mnóstwo wartościowych substancji. Najpierw powstały firmy skupiające te odpady w celu pozyskania pektyn stosowanych jako zagęstniki w produkcji żeli, galaretek i innych produktów żywnościowych. W dalszej kolejności ruszyła produkcja witamin i minerałów w formie syntetycznej.
Pojawienie się suplementów i ich pozytywny odbiór wiązał się również z rosnącym niezadowoleniem z efektów medycyny akademickiej opartej najczęściej na leczeniu (tłumieniu) objawów za pomocą chemicznych leków z długą listą skutków ubocznych, których suplementy raczej nie posiadają (chyba, że się je nieodpowiednio zażywa lub mocno przedawkuje).
Przeciwnicy suplementacji mówią, że
Suplementy to tylko teoretycznie naturalne produkty. W praktyce jednak już nie do końca. Suplementy powstają bowiem w procesie technologicznym, który niewiele ma wspólnego z naturą. Ich stosowanie nie pozostaje bez wpływu na naszą wątrobę.
Przeciwnicy uważają też, że wystarczy się odpowiednio odżywiać, aby cieszyć się zdrowiem i nie chorować na pierwsze lepsze przeziębienie czyli minimum dwa razy w roku. Kiedy przestrzega się właściwej diety suplementy są zwyczajnie niepotrzebne. Poza tym, suplementy diety nie są tak naprawdę pod żadną kontrolą i w związku z tym nie do końca wiadomo co znajduje się w kapsułce i czy nie jest to przypadkiem produkt bezwartościowy.
W 2017 roku Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła wyniki po przeprowadzonych badaniach laboratoryjnych niektórych suplementów diety dostępnych na polskim rynku. Okazało się, że wiele z nich nie wykazuje cech deklarowanych przez producentów. W sprzedaży, oprócz rzetelnych preparatów, znajdowały się suplementy diety zafałszowane, a nawet w niektórych przypadkach zawierające szkodliwe substancje. Raport możesz przeczytać tutaj. To oczywiście tylko jeden z przykładów, które dają do myślenia, aby nie iść w ciemno za tym, co przedstawiają reklamy lub różni sprzedawcy, ale dokonywać świadomych wyborów.
Zasadnym zarzutem w stronę suplementacji jest to, że suplementacja zwalnia z obowiązku dbania o zdrowe odżywiania na co dzień. W końcu tabletka uzupełni ewentualne niedobory wywołane przez tradycyjną dietę – takie podejście jest często spotykane.

Zdrowe odżywianie powinno stać się normą. Odżywianie to nie jedzenie byle czego ale dbanie o swoje ciało każdego dnia aby służyło Ci jak najdłużej w dobrej formie, a nie jako tako.
Zwolennicy suplementacji mówią, że
Współczesne metody upraw, w tym stosowanie chemicznych pestycydów w bardzo dużych ilościach, wpływają na jakość uprawianych warzyw i owoców. Już nawet eko produkcja pozostawia wiele do życzenia. Ziemia obecnie jest bardzo wyjałowiona i choćbyś stawała na rzęsach, aby codziennie podawać na talerz swojej rodzinie i sobie wyłącznie zdrowe produkty to i tak możecie mieć niedobory witaminowo – minerałowe. Warzywa i owoce, które kupujesz nie są już tak naładowane substancjami odżywczymi jak dawniej. Zawierają też w sobie pozostałości po pestycydach. Takie chociażby jabłko jest niekiedy pryskane nawet 30 razy zanim trafi do sklepu.
Całkowite uniknięcie chemii w dzisiejszych czasach jest po prostu niemożliwe. A to wszystko niestety przyczynia się do zaśmiecania organizmu różnego rodzaju toksynami i zanieczyszczeniami (też tymi z powietrza) i w konsekwencji osłabieniem sił obronnych organizmu.
Z kolei witaminy i minerały wspierają organizm w codziennym funkcjonowaniu i pomagają w jego bieżącym odtruwaniu.
Suplementy diety – warto zażywać czy raczej nie?
Suplementy syntetyczne mogą przynosić korzyści w wielu przypadkach, szczególnie gdy ktoś ma duże niedobory witamin i minerałów. Ale prawda jest taka, że nic nie podbije natury, nigdy.
Wielki zwolennik suplementacji Andrew. W. Saul twierdzi, że zamiast mówić o megadawkach witamin powinno się mówić o meganiedoborach witaminowo – minerałowych. W swojej książce ” Wylecz się sam. Megadawki witamin” wielokrotnie powołuje się na badania naukowe potwierdzające to, że suplementacja witaminami może przynosić spektakularne efekty. Opisuje przypadki osób, którzy wychodzili z przeróżnych chorób względem których medycyna akademicka rozkładała już ręce. Kiedy występują duże niedobory witaminowe wtedy bardzo zasadnym jest wspomaganie się suplementami w nieco szerszym wymiarze. Kiedy te niedobory zostaną uzupełnione można zmniejszać dawki (cały czas dbając o zdrowe odżywianie).
Joel Fuhrman, podobnie jak Andrew W. Saul zwolennik suplementacji, opisał w swojej książce “Superodporność. Jak z posiłków czerpać zdrowie” działanie suplementów na organizm człowieka. Wspomina o tym, że prawidłowe zażywanie dobrej jakości suplementów między innymi wydłuża telomery w mózgu (inaczej mówiąc suplementy odmładzają).
Lekarze przypisują niekiedy pacjentowi różne choroby, a okazuje się, że to jedynie niedobory pewnych składników odżywczych
Przykładowo objawy niedoboru witaminy B12 można pomylić z objawami choroby Alzheimera. Stosowanie witaminy E rewelacyjnie sprawdza się przy problemach z układem krążenia. Suplementowanie się witaminą A poprawia widzenie. Witaminy C i E oraz cynk wspierają płodność. Zażywanie witaminy D3 w protokole z K2 zapobiega chorobom kości u dzieci i osteoporozie. Niedoczynność tarczycy w wielu przypadkach może zostać cofnięta gdy uzupełni się jod i selen. Nadpobudliwość u dziecka (ADHD) to częściej niedobory witaminy B3 i magnezu.
Trzeba jednak pamiętać, że przeładowanie organizmu syntetycznymi witaminami w celu “nadrobienia” niedoborów składników odżywczych przy równoczesnym nie zmienianiu niczego w diecie jest błędnym i zgubnym podejściem.
Często dzieje się tak, że ktoś zażywa suplementy diety, łyka multiwitaminy i w związku z tym jest przekonany, że to wystarczy, że diety nie trzeba już zmieniać. W ten sposób daje sobie furtkę (przyzwolenie) na to, aby jeść “normalnie” czyli jak standardowy, przeciętny Polak (nieliczni z nas odżywiają się prawidłowo, w otyłości doganiamy pomału Stany Zjednoczone). Ludzie zwyczajnie zaczęli wierzyć w to, że mogą jeść żywność wątpliwej jakości, ponieważ łykną pigułkę i wszystko będzie wyrównane. W końcu dawniej się jadło “normalnie”, nie brało się żadnych suplementów i jakoś żyło. A to tak nie działa. Poza tym nieporozumieniem jest porównywanie tego co jedli nasi dziadkowie z tym co jemy my oraz w jakim stanie wyeksploatowania jest obecnie gleba.
Suplementy diety – jakie podejście jest najlepsze?
Prawda odnośnie suplementacji zapewne leży gdzieś po środku. Z tego co przeczytałam i przestudiowałam (książki, artykuły, czasopisma) wygląda na to, że najlepsze podejście to takie, w którym na co dzień odżywiasz się zdrowo, unikasz żywności przetworzonej i dodatkowo zażywasz dobrej jakości suplementy. Zawsze jednak suplementacja to wyłącznie pewien dodatek, coś drugorzędnego – i tak do tego podchodzę.
Staram się odżywiać zdrowo oraz dodatkowo sięgam po suplementy diety. Podaję suplementy także mojej córce. Łyka je również mój mąż. Suplementowałam się też podczas ciąży. Sięgamy po sprawdzone preparaty, który przynoszą widoczne efekty. Nie przesadzamy w suplementacji i nie łykamy tony tabletek, aby nie obciążać zbytnio wątroby. Zawsze zwracamy uwagę na to, aby produkty które kupujemy były jak najbliższe naturze.
Jeżeli witamina A to w formie beta – karotenu, jeżeli witamina B9 to w formie zmetylowanej, kwasy omega 3 – z ryb, o jak najmniejszym skażeniu metalami ciężkimi, jeżeli probiotyki to o jak największej liczbie różnych szczepów, tran ma być tranem, witamina E w formie alfa d- tokoferolu a nie w formie syntetycznej dl. To są przykłady.
Po jakie suplementy diety sięgamy?
Codziennie sięgamy po witaminę C, witaminę D3 + K2 i kwasy omega 3 – to jest nasza złota trójka, z którą raczej się nie rozstajemy.
Nie zażywamy probiotyków, ponieważ w naszej kuchni niemal każdego dnia goszczą: kiszona kapusta, kiszone ogórki i zakwas z buraków, a te produkty ze swoją kopalnią pożytecznych bakterii znacząco przewyższają dostępne preparaty na rynku. Poza tym cena tych preparatów nie jest najniższa.
Dawniej suplementowałam się również magnezem, jednak odkąd stosuję oliwę magnezową przezskórnie nie odczuwam takiej potrzeby. Nie mam skurczów w nogach i nie doświadczam drgania powiek (a wcześniej zdarzało mi się wybudzać w nocy przez skurcz w łydce).
Przezskórnie suplementuję też jod w postaci płynu Lugola (roztwór wodny jodu).
Codziennie sięgam po chlorellę, spirulinę, trawę pszeniczną i młody jęczmień, ale to nie są już suplementy diety, a zwykłe jedzenie więc się nie liczy.
Niedługo czeka nas pierwszy dzień w przedszkolu dlatego postanowiłam włączyć do diety córki również multiwitaminę. Kiedy przechodzi drobne infekcje wspomagam jej organizm dodatkowo probiotykami (nie zapominam o podawaniu probiotyków naturalnych, o których pisałam wcześniej). Od czasu do czasu, najczęściej w okresie jesiennym podaję tran. Oczywiście nie wszystko na raz. Jeśli multiwitamina to nie tran, ponieważ składniki dublują się.
Znajdź złoty środek dla siebie. Jeżeli masz niedobory pewnych składników odżywczych w pierwszej kolejności zmień dietę. Dodatkowo wspomóż się odpowiednią suplementacją. W ten sposób można uniknąć wielu chorób i niepotrzebnych leków przepisanych od lekarza.
Jednak co najważniejsze dbaj o siebie i swoją rodzinę na co dzień, bo tak jak napisałam wcześniej, nic nie zamieni natury. Jedzcie żywienie, które odżywia, wychodźcie jak najczęściej na spacer, a jeszcze częściej śmiejcie się w głos. To da Ci gwarancję silnej odporności całej Twojej rodziny.