Dzisiejszym wpisem chciałabym zachęcić Cię na wymiany niektórych kosmetyków drogeryjnych, które masz w łazience na kosmetyki naturalne.
Podstawowe pytanie brzmi:
Po co nakładasz na siebie tyle chemii codziennie? Mało masz jej w pożywieniu?
Myślę, że wystarczająco, aż nadto.
Dużo słyszy się o przetworzonej żywności, dodatkach i spulchniaczach w pożywieniu. Wiemy, że ogólnie rzecz ujmując, najzdrowsze to to nie jest i nie pozostaje bez wpływu (negatywnego) na nasz organizm. Jednak czy zastanawiałaś się ostatnio ile chemii nie tyle jesz, co nakładasz na siebie?
Od proszków do prania zaczynając, przez pasty do zębów, balsamy, kremy, szampony, odżywki, toniki do demakijażu przechodząc, a na dezodorantach kończąc. To zawartość naszych szafek łazienkowych. Czasami ta zawartość jest bardzo imponująca, a szafki trzeba wymieniać na solidniejsze. Nie jeden mąż już poirytowany, bo kolejna półka została mu odebrana. Zresztą, przecież oni szamponu używają do wszystkiego więc w czym problem? Malują się? Też nie. O wyrozumiałość prosimy zatem Panowie. To dla Was przecież chcemy tak pięknie wyglądać. A wróć! Dla siebie najpierw 🙂
Istnieją takie produkty, które nam wyjątkowo nie służą i nie powinnyśmy ich nadużywać, jeśli w ogóle używać. Są również takie, które spokojnie możemy zamienić na naturalną ich wersję. Dziś trochę o jednych i o drugich.
Poznaj absolutny niezbędnik łazienkowy każdej kobiety czyli 5 naturalnych kosmetyków, które warto mieć w swojej łazience.
Dzięki niemu półki odetchną od nadmiaru kilogramów, które dźwigają każdego dnia, Twoja skóra odetchnie z kolei od nadmiaru chemii, Twoje zębiszcza zaczną się bardziej świecić, a Ty przestaniesz narażać siebie (jeśli zdecydujesz się podjąć te zmiany) na raka piersi chociażby.
Nie brzmi zachęcająco?
Niezbędnik łazienkowy każdej kobiety. Poznaj 5 naturalnych kosmetyków.
1. Soda oczyszczona i 2. olej kokosowy zamiast peelingów.
Kupujesz peelingi enzymatyczne/nieenzymatyczne myśląc, że Ci służą. Myślisz tak, bo nie skorzystałaś nigdy z naturalnej i tańszej, alternatywy. Sama kiedyś stosowałam peelingi sklepowe. Przyciągały mnie ich zapach, przyjemna konsystencja. Ładne opakowanie dobrze komponowało się na półce. Wówczas nie przywiązywałam wagi do naturalnych produktów. Nie wiedziałam też, że chemiczne kosmetyki, w dalszej perspektywie, zamiast pomagać mi walczyć z niedoskonałościami, przeszkadzały w tym procesie.
Pomagały za to dość dobrze opróżniać mój portfel…
Taka soda w połączeniu z olejem kokosowym świetnie sprawdza się jako peeling, jako mikrodermabrazja i maseczka w jednym.
Wyrówna ph skóry, otworzy pory, rozjaśni twarz, nie wysuszy, a nawilży (to dzięki olejowi) I nie uczuli. W przeliczeniu wyjdzie znacznie taniej niż gotowe produkty drogeryjne.
Chcesz żeby ładnie pachniało “jak ze sklepu”?
Dodaj olejek różany, migdałowy albo pomarańczowy. Jak masz problemy z cerą trądzikową dodaj kropelkę olejku herbacianego lub lawendowego (zawsze sprawdzaj reakcję skóry stosując olejki).
Możesz stosować sodę również w połączeniu z żelem do twarzy jako szybkie jej oczyszczenie. Olej kokosowy może być bazą do maseczek, do naturalnych odżywek do włosów. Wszystkie pomysły, które stosuję będę systematycznie zamieszczać.
3. Woda utleniona.
Zawsze stoi na półce przy lustrze łazienkowym. Dlaczego? Gdy rano wstaję, a czuję że coś mnie bierze, że boli gardło dziwnie, wlewam do szklanki z wodą (nieco więcej niż 1/3 objętości) kilka kropel (mniej niż 1 łyżkę stołową) i płuczę usta tym roztworem. Woda utleniona ma silne właściwości antybakteryjne i antywirusowe.
Jeśli chcesz mieć piękny, biały uśmiech przez dwa tygodnie codziennie rano płucz takim roztworem zęby przez chwilę. Wodę rzecz jasna wypluj.
Potem umyj zęby (najlepiej pastą naturalną bez fluoru:) ) i ciesz się naturalnym wybieleniem bez drogich zabiegów w salonach piękności/próżności. Ale, ale… ja też lubię sobie zrobić od święta paznokcie na miodzio, włosy na bóstwo i tym podobne zabiegi w tymże salonie.
4. Płyn Lugola czyli roztwór wodny jodu.
Takie coś kupujesz sobie w aptece za 8 zł i trzymasz w łazience. Jest to produkt silnie antybakteryjny.
Po co jest Ci on potrzebny w łazience akurat?
Płyn Lugola stosuję gdy wyskoczy mi na twarzy niechciany gość co ma na imię pryszcz (ech, najadłam się nabiału i pszenicy w torcie urodzinowym). Na noc zapodaję na krostkę. Rano najczęściej znika lub zdecydowanie blednie. Czynność powtarzam aż krostka zniknie. Nic nie wyciskam! (uważaj, płyn barwi).
Płyn dodaję do szybkiej płukanki na gardło. Działanie zdrowotne wówczas rośnie w siłę. Smaruję również płynem niewielki obszar (kilka cm x cm) ciała np. nogi nad kolanami, czy brzuch lub ramię, płynem suplementując się w ten sposób naturalnie jodem. Jod jest bardzo nam potrzebny, szczególnie jeśli nie mieszka się nad morzem.
5. Oliwa magnezowa.
To mieszanka chlorku magnezu kupionego w sklepach internetowych (w stacjonarnych aptekach nie spotkałam) z wodą źródlaną niegazowaną lub destylowaną.
Służy mi jako dezodorant do ciała. Dezodoranty drogeryjne są tak naładowane chemią, że to już przegięcie. W składzie masz też alkohol, który drażni delikatne miejsca pod pachami. Co więcej, wiadomym jest, że szkodliwe składniki z dezodorantów przenikają w głąb naszego ciała i mogą przyczyniać się do powstawania m.in. raka piersi. Pod pachami nieraz masz mikrourazy po goleniu, o których nawet nie wiesz. Droga otwarta!
Skóra chłonie jak gąbka. Jest delikatna niczym pupa niemowlęcia.
Oliwa magnezowa, działając antybakteryjnie, zniweluje nieprzyjemny zapach potu. Ponadto, nie zablokuje naturalnego pocenia się skóry, jak robi to dezodorant. Jeśli nadmiernie pocisz się, to na wstępie usuń ze swojej garderoby wszelkie bluzki “niebawełny”.
Zresztą (o ironio znowu) trzeba wiedzieć, że nieprzyjemny zapach potu i nadmierne pocenie się ma związek z niewłaściwą dietą i gospodarką hormonalną naszego ciała. Weź pod lupę tę kwestię. Zbadaj krew, cholesterol i hormony jeśli problem Cię dotyczy.
Przepis na oliwkę magnezową:
Składniki:
1/2 szklanki chlorku magnezu (czysty)
1,5 szklanki wody źródlanej lub destylowanej
Wykonanie:
Wsyp do garnka pół szklanki chlorku magnezu (kupuj zawsze czysty). Zalej to 1,5 szklanki wody źródlanej lub destylowanej (tą drugą do kupienia na stacjach benzynowych). Podgrzej do połączenia się substancji. Poczekaj aż przestygnie. Przelej do pojemnika z atomizerem. Odłóż na półkę łazienkową.
Nie dość, że naturalnie usuniesz nieprzyjemny zapach potu, to jeszcze dostarczysz sobie w bonusie magnez przezskórnie, który od razu trafi do krwiobiegu, kojąc Twoje skołatane nerwy.
Jeśli chcesz, żeby Twój nowy dezodorant ślicznie pachniał, dodaj do buteleczki delikatnego olejku o zapachu jaki lubisz. Kiedy już przyzwyczaisz skórę do oliwy następnym razem wykonaj roztwór bardziej stężony. Ja korzystam z proporcji 1,5 porcji wody:1 porcja chlorku magnezu.
Skusiłam Cię? Spróbujesz zamienić sklepowe na domowe? Chemiczne na naturalne?
Wszystkie produkty, które wymieniłam są łatwo dostępne, tanie, proste w użyciu, a przede wszystkim zdrowe i przyjazne dla Twojej skóry.
Jesteśmy tym co wchłaniamy. I nie chodzi tu tylko o jelita, ale również o skórę.
Jeśli na co dzień jemy produkty mocno przetworzone, stosujemy chemię kosmetyczną, używamy silnych środków piorących, to nie dziwmy się, że mamy potem problemy z trawieniem, z jelitami, alergiami, wysypkami, swędzącą skórą.
To wszystko z czegoś się bierze.
Nie chodzi mi o przeginanie zbyt mocno w drugą stronę i zabawę w “matkę – ekoświr” na całego.
Krążą po internecie domowe sposoby na pasty do zębów. Zamiast płynów do prania stosuje się orzechy piorące.
Przeszłam też przez to.
W moim domu nie sprawdziło się to jednak za dobrze. Pastę ostatecznie zakupiłam w sklepie, tyle że naturalną, a ubrania myję w łagodnych płynach piorących, ponieważ orzechy nie nadawały się na większe zabrudzenia.
Czemu o tym wspominam?
Aby nie popaść w przesadę w tym wszystkim, tylko świadomie decydować o tym, co dobre dla Ciebie i Twojej rodziny, kierując się jak zawsze własnym instynktem i wiedzą. Takie połączenie jest najlepsze.
Z umiarem więc, i na luzie… jak do wszystkiego zresztą.
Źródła:
“Leczenie dobrą dietą” Katarzyna Lewko