I dobrnęłam do końca – 21 dni na diecie dr Dąbrowskiej. Jeszcze 3 tygodnie temu pomyślałabym sobie, że nie ma szans abym dała radę tak długo wytrzymać bez grama tłuszczu, bez żadnego podjadania nawet zdrowych przekąsek, bez bananów, bez porannej jaglanki. Dwa tygodnie stanowiły dla mnie nie lada wyzwanie. Teraz, kiedy jestem po 3 tygodniach diety wiem, że była to jedna z najlepszych decyzji jakie podjęłam w życiu. Dlaczego? Bo czuję się znacznie lepiej i o tym w dzisiejszym wpisie oraz udowodniłam sobie, że dam radę jeśli tylko chcę.
Wcześniejsze posty na temat diety dr Dąbrowskiej znajdziesz poniżej:
https://skoncentrowana.pl/dieta-dr-dabrowskiej-podstawowe-zalozenia/
https://skoncentrowana.pl/dieta-dr-dabrowskiej-jak-minal-pierwszy-tydzien/
https://skoncentrowana.pl/moje-14-dni-na-diecie-dr-dabrowskiej/
Moje 21 dni na diecie dr Dąbrowskiej – czy warto było i jakie uzyskałam efekty?
Główne założenie diety jest takie, aby spożywać wyłącznie warzywa i owoce z dozwolonej listy, przy czym owoce stanowić mają 1/4 objętości całego jedzenia przeznaczonego na cały dzień. Należy również pić dużo wody i uprawiać lekką aktywność fizyczną. To ostatnie po to, aby toksyny były sprawniej usuwane z organizmu. Po kilku dniach organizm przestawia się na tzw. odżywianie wewnętrzne.
Pierwsze dwa tygodnie to czas dla organizmu na oczyszczenie. Dlatego też, w tym czasie możemy odczuwać ból głowy, zmęczenie oraz na naszej twarzy pojawiają się wypryski, a skóra może bardziej się pocić. Przez następne dni organizm przestawia się na samoleczenie, czyli naprawianie wadliwych organów ciała. Możemy liczyć na usunięcie kandydozy, naprawienie przeciekających jelit oraz uregulowanie poziomu cukru i cholesterolu. Im dłużej trwa post tym efekty są bardziej widoczne i jest ich coraz więcej w zależności od stanu początkowego organizmu. Po 6 tygodniach stosowania diety dr Dąbrowskiej można spodziewać się spektakularnych efektów. Ja już po trzech widzę ich naprawdę bardzo, bardzo dużo i o nich między innymi będzie dalsza część wpisu.
1. Waga w dół.
Na diecie w sumie schudłam około 4 – 4,3 kg. To sporo jak dla mnie, tym bardziej, że nie miałam nadwagi. W pierwszych dniach leciałam głównie z wody, w dniach późniejszych usuwane były toksyny. Teraz jest czas na zdrową odbudowę masy zgodnie z zasadami, jakie obowiązują przy wychodzeniu z tej diety (będzie o tym wpis). Jest to bardzo ważny etap, nie można go pominąć, aby nie powstał efekt jojo.
Z obecną wagą czuję się niezwykle lekko i nigdy nie miałam tyle energii co obecnie. W moim życiu bywały epizody, w których ważyłam podobnie, jednak było to spowodowane zaburzeniem odżywiania i wówczas czułam się o wiele gorzej, byłam słaba i bez sił. Myślę, że dla osób, które borykają się z jakimkolwiek zaburzeniem odżywiania ta dieta jest zbawienna, bo je się do syta, ale tylko zdrową żywność. A z czasem stosowania diety następuje zmiana myślenia, do głosu dochodzi większa świadomość, oczyszcza się umysł.
2. Stan skóry poprawił się jeszcze bardziej.
Wyraźnie widzę poprawę między tym, co było tydzień temu, a jest teraz. Obecnie mam bardzo rozjaśnioną, czystą twarz. Nie pamiętam kiedy była ona tak miła w dotyku. Nie jest to w 100% wyleczona skóra, ponieważ są widoczne na niej drobne pozostałości po trądziku oraz otwarte pory. Myślę jednak, że gdybym zdecydowała się na 6 tygodni diety wówczas mogłabym cieszyć się już całkowicie idealną skórą na twarzy. O tym, jak bardzo zmasakrowaną przez trądzik miałam cerę pisałam w tym wpisie.
Odczuwam silne nawodnienie organizmu i to przejawia się w ogólnym wyglądzie mojej skóry. Wydawałoby się, że jeśli w tak krótkim czasie zrzucę tyle kilogramów, to moja skóra nie nadąży i stanie się wiotka. Nic takiego nie ma miejsca. Zaznaczę tylko, że starałam się co najmniej co drugi dzień wykonywać lekkie ćwiczenia.
3. Stan dłoni, problemy z brakiem magnezu oraz ból w prawej nodze i “strzelanie” w kolanie.
Na mojej dłoni pojawiło się coś na zasadzie egzemy. Jeszcze rok temu wyglądało to naprawdę kiepsko, a ja nie mogłam odnaleźć przyczyny tego stanu. Zmianę zaleczyłam delikatną dietą i maściami z nagietka jednak lubiła ona wracać, a dłoń nie wyglądała na zupełnie zaleczoną.
Już tydzień temu zauważyłam, że dłoń ma się zdecydowanie lepiej, jednak momentami jeszcze swędziała. Po trzech tygodniach nie odczuwam już swędzenia. Dłoń praktycznie nie różni się od drugiej dłoni, co ogromnie mnie cieszy. Tak przypuszczałam, że z dietą dr Dąbrowskiej poradzę sobie z tą zmianą.
Ostatnio miałam trudniejszy, bardziej intensywny czas w moim życiu. Momentami czułam, że brakuje mi magnezu, a drugi kubek kawy raczej nie pomagał. Zdarzało się, że odczuwałam w ciągu dnia mrowienie w lewej stopie. Suplementowałam się magnezem, ale to nie zawsze pomagało. Podczas diety odrzuciłam wszelkie suplementy, a mój problem ze stopą… zniknął.
Kiedy kładłam się spać w nocy zdarzało mi się odczuwać nieprzyjemny ból w prawej nodze pod kolanem i również w tym przypadku nie mogłam znaleźć przyczyny dlaczego tak się dzieje. Od kilku dni nie odczuwam żadnego dyskomfortu w tym miejscu. Zastanawiam się czy zmiana będzie trwała. Nie spodziewałam się, że dietą uda mi się tego pozbyć w tak krótkim czasie więc muszę to zaobserwować, gdy będę wychodziła z diety.
Podczas ćwiczeń (leżąc na plecach i wykonując tzw. “rowerek”) zdarzało mi się słyszeć “strzelanie” w prawym kolanie przy każdym wyprostowaniu nogi – już nie słyszę tego aż tak często.
4. Poziom cukru we krwi.
Ostatnio pozwoliłam sobie na trochę więcej niż zwykle czekolady oraz na podgryzanie moich ulubionych ciasteczek Babci Ani. Łatwo jest też wpaść w błędne koło “zdrowych słodyczy”. Nawet jeśli są to domowe wypieki łatwo wpaść w nałóg. Miód, daktyle, syrop klonowy czy nawet banan to też cukier tyle, że zdrowy cukier, ale poziom glukozy w organizmie też się podnosi po ich spożyciu. W związku z tym bywały momenty kiedy odczuwałam zmęczenie w ciągu dnia, senność pomimo wyspania, a po obiedzie miałam ochotę na, no właśnie, na słodkie małe co nieco. Coś schrupać, trochę się wzmocnić, aby mieć siły do wieczora, trochę też się nagrodzić, no bo przecież był dziś taki ciężki dzień. Jestem pewna, że takim zachowaniem rozchwiałam sobie gospodarkę cukrową w organizmie.
Obecnie, w związku z tym jak się czuję, dostrzegam wyraźnie, że poziom cukru uregulował się, w końcu przez 3 tygodnie nie było znaczących wyrzutów insuliny. Nie odczuwam potrzeby zjedzenia czegoś słodkiego, nie czuję się senna po posiłku. Jest to ściśle powiązane ze stosowaniem diety dr Dąbrowskiej.
Ciekawa jestem czy przy wprowadzaniu od nowa wcześniej zakazanych produktów czuć będę większą słodycz w pokarmach niż zazwyczaj?
5. Samopoczucie, poziom energii.
Tutaj nie będę się rozpisywać, ponieważ często to powtarzam – w moim przypadku poziom energii wzrósł, chce mi się ćwiczyć, chce mi się działać, coś robić, nie stać w miejscu, mam dobre samopoczucie i czuję jasność umysłu. Nadal funkcjonuję bez kawy i mam się bardzo dobrze.
Byłam wczoraj w jednym z supermarketów. Na widok cukierków wcale nie poczułam ochoty na nie, były mi obojętne. Umysł sam prowadził mnie w kierunku stoiska z warzywami. I choć na diecie Dąbrowskiej już nie jestem to mój koszyk przy kasie był nimi przepełniony. Nie oznacza to oczywiście, że już nigdy nie zjem niczego co słodkie. Na pewno zjem jeszcze nie jednego cukierka w życiu. Nie robią one jednak na mnie większego wrażenia jak jeszcze bywało kilka lat temu.
To jest pięć głównych obszarów zmian jakie zaszły w moim przypadku podczas stosowania diety warzywno – owocowej dr Dąbrowskiej. Jeżeli na diecie nie głodzimy się tylko spożywamy pełnowartościowe posiłki to mamy pewność, że robimy dla swojego organizmu to, co najlepsze. To czas prawdziwego turbodoładowania składnikami odżywczymi, to czas na oczyszczenie i regenerację. To świetny sposób na uregulowanie poziomu, nie tylko cukru czy cholesterolu, ale również hormonów, w tym tarczycy jak też poprawa pracy jelit, usprawnienie pracy wątroby, nerek i innych narządów.
Myślę, że każdy z nas powinien przeprowadzać taki detoks raz na jakiś czas. Ja na pewno zamierzam powtórzyć tą dietę. Może uda mi się namówić więcej osób i stworzymy grupę, która będzie się wzajemnie wspierać i mobilizować. Już niedługo będzie możliwość zapisania się na mój newsletter, pracuję również nad założeniem strony na facebooku. Takie formy przekazu byłyby świetną opcją jeśli chciałabyś przejść na dietę, ale obawiasz się czy dasz radę sama i szukasz wsparcia, pomysłów na posiłki oraz chcesz rozwiać wszelkie swoje wątpliwości z jakimi przyjdzie Ci się zmierzyć i preferujesz mniejsze grupy wsparcia niż np. ta na fb, która liczy ponad 105 tys. osób (można się pogubić w gąszczu informacji).
Stan w jakim można znaleźć się będąc na diecie, ale nie typowej głodówce, jest naprawdę cudowny. Czujesz, że robisz dobrze, że odżywiasz się najlepiej jak możesz, że się oczyszczasz, leczysz i regenerujesz. Z każdym kolejnym dniem kryzysy ozdrowieńcze mijają, a Ty wyglądasz coraz lepiej, bo czujesz się coraz lepiej i jakby wiek nieco młodszy (ten biologiczny na pewno)
Czy zatem warto było? Odpowiedź jest oczywista 🙂
PS. Już niebawem pojawi się wpis na blogu na temat tego, jak prawidłowo wychodzić z diety dr Dąbrowskiej.