Po ciąży minął rok, dwa, trzy… to już siedem? A Ty dalej jesteś na diecie odchudzającej co by zgubić pociążowe kilogramy? Katujesz się dietami – cud? Liczysz kalorie, których w ciągu dnia masz zjeść max 1500, po czym rzucasz się na drożdżówkę w sklepie? Ograniczasz węglowodany? Wracasz do węglowodanów? Wyciskasz z siebie ostatnie poty na siłowni? A może łykasz tabletki odchudzające?
Jeżeli na któreś z pytań odpowiedziałaś twierdząco to koniecznie przeczytaj ten wpis do końca.
W tym wpisie skupiamy się na kobiecie, która jest “przeciętnie” zdrowa i prowadzi “standardowy tryb życia”, ma dzieci, pracuje w domu lub dojeżdża do pracy i nie akceptuje swojego wyglądu.
Przede wszystkim spokój Cię ratuje – to tak na dobry początek. Wyluzuj po prostu.
Za co aż tak nienawidzisz swojego ciała? Co Ci takiego zrobiło?
Ok, masz te kilka kilogramów więcej, przeszkadzają Ci z deka. Chciałabyś mieć ten wymarzony rozmiar. To, że chcesz zrzucić parę kilogramów samo w sobie nie jest złe. Pytanie zachodzi inne: Jaka jest główna intencja tego zamierzenia? Po co to robisz?
Jeżeli od kilku lat chcesz schudnąć, to problem tkwi gdzieś indziej – prawdopodobnie w braku akceptacji siebie.
Za bardzo się spinasz w tym wszystkim, a myśli zbyt często koncentrujesz na swoim wyglądzie zewnętrznym, jakby to było najważniejsze. Daj spokój! Naprawdę tak sądzisz?
Kiedyś tak myślałam. Nadmierne, według mnie, kilogramy ogromnie mi przeszkadzały, niczym worki z cegłówkami w kieszeniach. Myślałam, że jak zgubię te 3-5 kg to nagle będę kimś innym. Nagle znikną wszystkie moje problemy. Zaakceptuję się wreszcie.
Przyszło mi sporo “zapłacić” za takie myślenie. Teraz wiem, że to absolutnie nie ma sensu. Najpierw trzeba pokochać siebie.
Czytałam kiedyś badanie, które przeprowadzono na mężczyznach. Pytanie jakie im zadano brzmiało następująco: Jaki typ kobiety najbardziej Ci się podoba? Myślisz, że wszyscy jednym głosem krzyknęli: 90!60!90! Otóż nie. Mężczyźni w zdecydowanej większości odpowiedzieli, że kobieta atrakcyjna to ta, która uśmiecha się. Weź to pod uwagę, szczególnie kiedy czasami dąsasz się po domu, przyznaj sama, bez większego powodu, bo dziecko nie zjadło obiadu, bo masz okres, bo nie doprałaś zaplamionej bluzki. Przestań w kółko powtarzać, że musisz schudnąć, że w sukienkę nie wejdziesz, że biodra za szerokie.
Uśmiechaj się do siebie i do innych ludzi na co dzień.
Nie twórz problemów, tam gdzie ich nie ma.
Patrz na siebie z miłością i życzliwością.
Nie traktuj swojego ciała jak rywala do pokonania.
Zacznij się sobie samej podobać.
Jeżeli sama sobie nie podobasz się, to jak masz się podobać mężowi?
Wyrzuć do kosza, przytup nogami, spal, nie wiem co jeszcze, wszystkie diety fit – cud, które stosujesz lub zamierzasz stosować (te drugie wyrzuć z głowy). Te wszystkie diety, a jest ich setki, są trochę jak taka “wuefistka” w szkole, która drze się na nas, bo nie umiemy skakać przez kozła albo robić dwutaktu?
Jesteś dojrzałą, mądrą, świadomą swojej wartości kobietą – czuj się tak – więc wiesz dobrze, że ta cała pogoń za pięknym ciałem to zwykły produkt marketingowy, który trzeba dobrze sprzedać. A póki co, sprzedaje się znakomicie, bazując na naszej naiwności i rozpaczy niekiedy. Omamiają nas te reklamy fit kobietek, które zawsze są takie piękne, włosy idealnie ułożone, makijaż perfekcyjny, róż sypnięty na policzki (że niby od ćwiczeń rumieńców dostała). I ćwiczy taka kobietka na orbitreku, a obok leci reklama tabletek przyspieszających spalanie tłuszczu. Działa przekaz? Działa! I niekiedy lecimy w te tabletki, w te diety, układamy menu na najbliższe 30 dni licząc skrupulatnie kalorie i bacznie obserwując efekty na wadze. Wierzysz w to jeszcze? Ja wierzyłam i mocno to okupiłam zdrowiem, dlatego proszę Cię – Ty również przestań!
Co jednak zrobić jeżeli drażnią Cię te nadprogramowe (według Ciebie) kilogramy?
Rzecz jasna nie zostawimy tematu bez rozwiązania, bo samą miłością do siebie kilogramy nie spadną, choć polemizowałabym i z tym.
Przedstawiam Ci poniżej listę spraw, które jeśli wdrożyć w życie poczujesz się dobrze sama ze sobą, pokochasz siebie = schudniesz (ale to będzie efekt uboczny całego procesu):
1. W dzień wypłaty nie wracaj prosto do domu tylko idź do sklepu i kup sobie ładną kieckę.
Nie wracaj bez niej (uprzedź tylko wcześniej domowników, że w pracy musisz pilnie dłużej zostać, brzmi podejrzanie? a niech będzie zazdrosny). Kup sukienkę idealną, w Twoim aktualnym rozmiarze, wygodną, zwiewną. Po drodze idź na kawę sama ze sobą. Tak, pobądź sama ze sobą, posiedź w swoim towarzystwie 🙂 A nawet kup sobie do tej kawy ciastko i zjedz śmiejąc się w głos. Tylko wybierz takie ciastko, które lubisz najbardziej, nawet jeśli to ma być kremówka.
Jeśli szukałaś sukienki przez godzinę chociażby, to nic Ci się nie stanie od jednej kremówki, zjedzonej w spokoju, zadowoleniu i akceptacji tego, że właśnie ją jesz 🙂
Wróć do domu z uśmiechem na twarzy.
2. Codziennie rano wykonaj to ćwiczenie:
Idź do łazienki, zerknij do lustra i powiedz do siebie: “kocham Cię ślicznotko, jesteś wspaniała, zasługujesz na to co najlepsze!”
Przyciągniesz do siebie dokładnie to, o czym myślisz i co mówisz. Tak przecież działa “prawo przyciągania”.
3. Wyrzuć z zakamarków wszelkie krakersy, batoniki i cukierki pozostawione tam na “czarną godzinę”.
Lepiej jest zjeść świadomie i z miłością do siebie kremówkę niż po kątach zajadać złość i zmęczenie paczką wafelków. A najlepiej jest upiec z pozostałymi domownikami jakieś pyszne, zdrowe ciasto lub ciasteczka raz na jakiś czas i zjeść ze smakiem. Po pierwsze wiesz co jesz, a po drugie takie pieczenie wspólne to świetna sprawa – jesteście razem, to wystarczy.
A jeśli trafi Ci się dzień słabości i zjesz za dużo – nie katuj się za to. Wyśmiej to: Ach! Nie udało się ale przynajmniej to co zjadłam było smaczne. Nic wielkiego się nie stało. Ha ha ha ha! 🙂
4. Nie możesz zmusić się do ćwiczeń? To żaden problem!
Za skarby świata nie możesz zmusić się do biegania? A dlaczego masz biegać? Wystarczy jeśli przyzwyczaisz organizm do codziennego, lub chociaż co drugi dzień, pół godzinnego wysiłku fizycznego.
Ruch to życie, to energia, to podstawa zgrabnej sylwetki oraz zdrowia ciała i umysłu! Podczas wysiłku fizycznego wydzielają się endorfiny czyli hormony szczęścia.
Tym wysiłkiem może być zabawa z dziećmi na świeżym powietrzu: w chowanego, w berka, a może piłka? Możesz też zakasać rękawy i posprzątać dom na błysk w rytm muzyki, którą puścisz z odtwarzacza. Mąż będzie zachwycony tym co widzi, dzieci oczy w słup. Co więcej, dom będzie lśnił czystością a waga z miejsca spadnie w dół siłą rzeczy, a bardziej siłą Twojego ruchu. Jeśli dojeżdżasz do pracy samochodem to zachęcam Cię abyś zostawiła go 10 minut drogi przed pracą, resztę przejdź na nogach. To samo z komunikacją publiczną – wysiądź przystanek wcześniej. A może przerzuć się na rower?
5. Wyrzucasz słowo “dieta” z głowy.
Żadnych diet, żadnego liczenia kalorii. To błędne koło. Ciągle myślisz o tym, że się odchudzasz, że nie możesz zjeść tego czy tamtego. Nie wprowadzaj żadnych niepotrzebnych ograniczeń i zakazów. Nie kumuluj negatywnych potencjałów z tym związanych.
Co zrobić w takim razie?
Odżywiaj się zdrowo. Jedz dużo warzyw i owoców. Komponuj dla siebie i rodziny zdrowe posiłki. Dbaj o siebie.
Nie tylko schudniesz, ale będziesz zdrowsza, bo lepiej odżywiona. Poczujesz się lepiej. Skóra nabierze blasku. Rozpromieni się.
Twoje ciało jest świątynią Twojej duszy. Kochaj je i dbaj o nie na co dzień z miłością.
Jeśli na serio potraktujesz ten wpis i przemyślisz sprawę masz jak w szwajcarskim banku, że waga ruszy. Jest tylko jeden konieczny warunek do spełnienia: podejdź do tego na luzie i przestań oglądać gazety z kobietami cud – miód z photoshopa jako ideał piękności (powiedziałabym sztuczności). Rzeczywistość taka nie jest a kobiety z ekranu tv, które za wszelką cenę dbają o zachowanie pięknej, obsesyjnie wychudzonej, sylwetki popadają nierzadko w depresję.
Przestań wyznaczać sobie nierealne daty uzyskania wagi idealnej.
Skąd wiesz jaka jest Twoja idealna waga? BMI ma tak szerokie widełki, że nie sposób wstrzelić się w punkt. To wszystko ma się dziać spontanicznie, mimochodem, wręcz niezauważenie.
Przekieruj swoje myśli na właściwy tor, traktuj się dobrze, z szacunkiem.
Przytul się ale tak prawdziwie się przytul!