Święta Bożego Narodzenia tuż, tuż…. Zapewne niektórzy z nas wykorzystali ostatni weekend na wykreślenie ze świątecznej listy większości produktów, skompletowali prezenty pod choinkę dla najbliższych, a w niektórych domach rozniósł się na dobre zapach pieczonych pierniczków.
Przygotowania przedświąteczne mogą jednak przyprawić nas niekiedy o ból głowy. Czasami dajesz nakręcić się wzruszającym reklamom z telewizji, gdzie wszystko jest takie nieskazitelne, również relacje rodzinne, stoły uginają się od potraw, a dekoracje świąteczne zachwycają. Wszystko niemal perfekcyjne.
Pamiętam jak dawniej w przygotowaniach do świąt tak mocno angażowałam się w te wszystkie prace jak nakręcona, że nagle “budziłam się” 25 grudnia po południu nieco rozżalona, że to już ten dzień, że tak szybko nastąpił. Tak bardzo chciałam ze wszystkim zdążyć, że mijał mi niepostrzeżenie ten piękny czas oczekiwania na święta.
Teraz bardziej świadomie podchodzę do okresu świąt Bożego Narodzenia. To ja wybieram czy chcę ten czas przeżyć w spokoju, w relaksie, radości czy w stresie, zabieganiu i towarzyszącemu temu zmęczeniu. To ja tworzę moją rzeczywistość i decyduję o tym, jak chcę się czuć. To ja wybieram co jest dla mnie ważniejsze: pięknie przystrojony dom i zgodna z listą ilość przygotowanych potraw, okupione niekiedy brakiem czasu dla najbliższych i dla siebie samej, czy wręcz przeciwnie, podejście na luzie, bez niepotrzebnej gonitwy, nawet jeśli nie zdążę ze wszystkim, a liczba zawieszonych stroików nie będzie zgadzać się z wcześniej planowaną.
Jeżeli również czasami zapominasz o sobie w czasie przedświątecznych przygotowań i “budzisz się” jak ja kiedyś 25 grudnia z lekkim rozżaleniem, to spróbuj zatrzymać się na moment i zastanowić czego właściwie oczekujesz od tego grudniowego czasu przedświątecznego, co jest dla Ciebie ważniejsze?
Mam dla Ciebie kilka ważnych myśli:
1. Bądź obecna we wszystkim co robisz.
Bądź obecna w każdym kolejnym dniu tego tygodnia. Nie wpędzaj się w wir prac i obowiązków, które musisz koniecznie zrobić. Nic nie musisz.
Prace, które podejmujesz niech sprawiają Ci przyjemność a nie przysparzają kłopotów. Nie uciekaj myślami co będziesz robić jutro, bądź obecna przy pieczeniu ciasta czy dekorowaniu domu w chwili kiedy to robisz i ciesz się tą chwilą.
Angażuj dzieci do wspólnych prac. Na pewno znajdziesz dla nich coś do zrobienia. Będą bardzo zadowolone, że mogą pomóc np. w dekorowaniu choinki czy ciasta :). W ten sposób spędzacie też czas razem.
2. Odpuść perfekcjonizm.
Nie wszystko musi być idealnie dopięte na ostatni guzik. Jeśli nie zdążysz wszystkiego przygotować tak jak zaplanowałaś – trudno. Nic wielkiego się nie stanie jeśli na stole będzie o jedno ciasto mniej, a uszka zakupisz w sklepie obok. Nie wszystko też musi lśnić czystością. Utrzymanie idealnego porządku może być trudne zwłaszcza wtedy, gdy w domu są małe dzieci.
Jeśli przypalisz sernik – zaśmiej się w głos, nic się przecież takiego nie stało. Nie pozwól, żeby taka sytuacja popsuła Ci całe święta. Stres w kuchni to najgorsza opcja z możliwych do wyboru. To my decydujemy jak reagujemy na sytuacje, które nas spotykają, a skoro tak to wrzuć na luz.
3. Znajdź czas dla siebie.
Po dniu pełnym obowiązków i prac znajdź choć chwilę czasu wieczorami dla siebie aby posiedzieć z kubkiem rozgrzewającej herbaty, z dodatkiem goździków i zrelaksuj się, odpocznij. Pobądź przez chwilę w ciszy i spokoju wpatrzona w światełka choinki.
Zapomnij o wszelkich planach, listach, przygotowaniach, bądź obecna w tu i teraz. Nie pozwól aby czas adwentu i świąt Bożego Narodzenia był próbą wytrzymałości psychicznej, a czasem refleksji i radości.
Połóż się spać o normalnej porze. Nie ma sensu pieczenie placków po nocach kosztem snu. Jeśli nie wyśpisz się będziesz w ciągu dnia rozdrażniona.
Bądź obecna, ciesz się tym czasem przygotowań i jeśli trzeba – odpuść nieco, niczego od nikogo nie oczekuj i sama też nie spełniaj oczekiwań wszystkich dookoła, zwolnij. Nie chcesz mieć chyba tony pudru nałożonego na twarz w pierwszy dzień świąt aby zatuszować zmęczenie?
Pamiętaj, że okres przygotowań do świąt Bożego Narodzenia to nie maraton do pokonania.
Spokojnych przygotowań Ci życzę!
Ps. To już ostatni dzwonek na zrobienie zakwasu z buraków do barszczu wigilijnego i rozłożenie plasterków pomarańczy na kaloryferze w celu ich ususzenia, by wykorzystać je potem do dekoracji świątecznych.
Od pewnego czasu zastanawiam się zawsze co warto a czego nie przed różnymi świętami, nie tylko przed Bożym Narodzeniem. Oczywiście są rzeczy których przeskoczyć czy pominąć się nie da (jak lepka podłoga, czy brak ubrań bo pranie nie zrobione ;)), ale wiele sobie można odpuścić. Nie muszę mieć specjalnie umytych okien, nie muszę piec kilku ciast których i tak nie jem… Wolę upiec pierniczki i spędzić czas na ich dekorowaniu. Jeśli jem Wigilię w większym gronie, to bez wstydu dzielę przygotowanie potraw na wszystkie rodziny. Każdy jest w czymś najlepszy. Dzięki temu, ja robię czerwony barszcz i uszka, a wiem że potraw będzie tradycyjnie dwanaście 🙂
Dziękuję Ci za ten piękny komentarz. Jest dokładnie tak jak piszesz. Są pewne rzeczy, które “ruszyć” trzeba. Ale czy stół musi się uginać od ciast i sałatek (po wigilijnym przejedzeniu? Nie chodzi o to, żeby niczego nie zrobić ale z pewnością można wiele rzeczy odpuścić ( z korzyścią dla wszystkich!). Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂