Zaczęłaś wprowadzać w życie nowy plan. Realizowałaś go pierwszego dnia, drugiego dnia, trzeciego dnia. A potem wszystko się rozsypało. Wróciły dawne myśli i nawyki, niechęć i brak mobilizacji.
Porzuciłaś więc swój nowy plan i swoje nowe życie. Z jeszcze większym poczuciem porażki podkuliłaś ogon i powróciłaś do tego co było…
Wiele z nas z końcem roku postanawia, że “od jutra będzie więcej ćwiczyć/skończy z nałogiem/przejdzie na dietę/zmieni pracę/rozpocznie kurs…..
Postanowień jest mnóstwo. Gorzej z ich realizacją, ponieważ wraz z nastaniem wiosny niemal 90% postanowień noworocznych zostaje porzuconych.
W Internecie można znaleźć wiele różnych poradników jak wytrwać w postanowieniach, jak zwiększyć motywację i determinację. Najczęściej wskazuje się na odniesienie do silnej woli, szukaniu korzyści, nagradzanie się. Niektórzy decydują się na relacjonowanie np. poprzez fb, instagrama czy inne dostępne kanały komunikacyjne, swoich postępów związanych z postanowieniami noworocznymi. Znalazłam też metodę polegającą na codziennym odhaczaniu na kartce papieru czy wytrwało się w swoim postanowieniu czy nie.
I rzeczywiście metody te są skuteczne ale jednak nie dla wszystkich. Niektórzy z nas, choć wiedzą, że np. większa aktywność fizyczna im posłuży, nie potrafią wytrwać w tym postanowieniu przez dłużej niż tydzień. Zaznaczają więc “x” na kartce (nie wykonałam zadania). Kilka z rzędu takich “x” z czasem może nieźle poirytować (wtedy najczęściej porzucamy postanowienie).
Jak w takim razie wytrwać w postanowieniach?
Skoro nie poprzez nagradzanie, szukanie korzyści, “odhaczanie” dobrze wykonanego zadania czy relacjonowanie postępów za pomocą kanałów komunikacyjnych?
Jest jeden sposób, który odkryłam czytając książki Beaty Pawlikowskiej i mi osobiście niezwykle się spodobał. Sposób ten szeroko opisała w swojej książce Mel Robins (“5 second rule”). Uważam, że jest to bardzo skuteczna metoda i warto o niej napisać. Jestem pewna, że dla wielu z nas może okazać się strzałem w dziesiątkę!
Oczywiście sprawą priorytetową jest – kiedy decydujesz się na konkretne postanowienie, które zaczniesz realizować z dniem 1 stycznia (chyba, że ustalasz inny “realny” termin) – przeanalizowanie na wstępie bilansu zysków i strat, korzyści, efektów, trudności i innych tego typu kwestii.
Kiedy decyzja jest przemyślana i podjęta możesz przystąpić do jej realizacji. W jaki sposób?
Codziennie kiedy wykonujesz czynność, która związana jest z Twoim postanowieniem noworocznym, po prostu ją wykonaj. Nie zastanawiaj się dlaczego, po co, w jakim celu. To już przecież wiesz. Postanowiłaś to z końcem roku. Myślałaś o tym na pewno znacznie wcześniej więc nie ma potrzeby do tego wracać i od nowa dzielić na części pierwsze.
Są rzeczy do zrobienia i Ty chcesz je dziś wykonać tak jak wczoraj i jutro, bo tak postanowiłaś i tego się trzymasz. Po prostu to robisz. Jeżeli Twoim postanowieniem było to, że codziennie będziesz spacerować sama ze sobą to nawet jeśli jest drobny deszcz (niekoniecznie ulewa) chwytasz za parasol i wychodzisz na zewnątrz nawet na 10 minut, ponieważ są rzeczy do zrobienia, a Ty postanowiłaś, że zadbasz o siebie i będziesz się wyprowadzać na spacer, bo zależy Ci na Twoim zdrowiu, samopoczuciu, dotlenieniu się, na odpoczynku.
Jeśli zaczniesz się nad tym zastanawiać (po co to robisz) Twój umysł niemal w kilka sekund “zaprezentuje Ci” mnóstwo “przeciw”: pada drobny deszcz więc zmokniesz, przemoczysz buty, zaraz może rozpadać się jeszcze bardziej, możesz się rozchorować, zresztą kto spaceruje w deszcz? to nic przyjemnego, podaruj sobie dzisiaj, pójdziesz jutro, poza tym to tak w ogóle masz dziś dużo rzeczy do zrobienia w domu.
Na pewno to znasz i wielokrotnie przerabiałaś…
Jeżeli wdasz się z Twoim umysłem w dyskusję niestety możesz skapitulować, bo ilość argumentów “przeciw” może być imponująca.
Dlatego żeby wytrwać w raz podjętych postanowieniach trzeba pominąć (na początku) moment, w którym Twój umysł będzie chciał dojść do głosu i negować to co właśnie chcesz zrobić. Nasz umysł (podświadomość) jest jak małe dziecko, dla którego dawne przyzwyczajenia są jak ulubione zabawki – dają poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Wszystko co nowe na początku wywołuje w nim niepokój. Dzieje się tak dlatego, że Twoja podświadomość jest przywiązana do takiego sposobu myślenia, jaki sobie wypracowała i wcale nie chce go zmieniać.
Dlatego właśnie tak trudno jest wprowadzić w życie nowe nawyki. Dlatego po kilku dniach czujesz, że to nie dla Ciebie. Tak podpowiada Ci Twoja podświadomość, która jedynie czego co chce to świętego spokoju, a nie jakiejś życiowej rewolucji. Czujesz, że się wypalasz, poddajesz się.
Niezależnie więc co chce Ci podpowiedzieć Twoja podświadomość zrób to, co jest do zrobienia. Zrób to, co postanowiłaś, że zrobisz, bo chcesz o siebie zadbać, zatroszczyć się. Jeżeli podświadomość nadal chce przejąć nad Tobą kontrolę policz do 5 i potem bez zastanowienia zrób to co zaplanowałaś zrobić. Odliczanie pozwala wrócić do tej części mózgu, która wymyśliła plan działania.
Po około 3 tygodniach Twój umysł uzna nowy nawyk za coś oczywistego i przestanie w kółko go negować, przestanie się buntować.
Czy wiesz co jeszcze może pomóc Ci w wytrwaniu w nowych postanowieniach?
Zauważ, że nie napisałam spacer 30 minutowy ale trwający jedynie 10 minut. To jest drobna zmiana. Nie wymaga ona zbyt wielu wyrzeczeń, zmiany całego dotychczasowego planu dnia. Zmiana przyzwyczajeń, eliminacja dawnych nawyków, wprowadzanie nowych postanowień to pewien etap w życiu i nie można rzucać się od razu na głęboką wodę szczególnie jeśli nie masz silnej woli. Jak już wiesz takie działanie zazwyczaj rzadko się sprawdza.
Najpierw 10 minut, potem 20 aż w końcu 30 lub nawet dłużej. Z czasem, nawet jeśli będzie padał deszcz to Ty nie będziesz już sobie wyobrażała dnia bez chociaż 5 minut na spacerze.
To samo dotyczy np. zmiany nawyków żywieniowych. Zacznij od śniadania (jeśli go jesz), bo rano jest najłatwiej wytrwać w postanowieniach a zdrowe śniadanie można przygotować dzień wcześniej. Nie zmieniaj wszystkich swoich dawnych nawyków z dnia na dzień, zacznij od zmiany śniadania na zdrowe i pożywne.
Chcesz nauczyć się nowego języka? Zacznij od 15 minut dziennie. Może poświęć ten czas na przetłumaczenie ulubionej piosenki w języku angielskim, której linia melodyczna wpadła Ci w ucho ale nie do końca wiesz jaka jest jej treść.
To są drobne zmiany, które nie zrewolucjonizują diametralnie całego Twojego życia. Ale przez to, że poświęcisz na nie chociaż 10 – 15 minut dziennie z czasem staną się Twoją rzeczywistością. Uwierzysz w swoją silną wolę i jeszcze bardziej się zmotywujesz, bo uwierzysz w swoje możliwości. Twoja mobilizacja wzrośnie. I oczywiście zaczniesz dostrzegać pierwsze efekty!
Chyba, że jesteś bardzo konsekwentna i masz silną wolę. Wtedy oczywiście nie musisz czynności rozwlekać w czasie tylko np. od razu udać się na 30 minutowy spacer lub z dnia na dzień zmienić wszystkie złe nawyki żywieniowe na zdrowe. Decyzja zależy od Twoich możliwości.
Jak jeszcze możesz sobie pomóc?
Posprzątaj w domu ale nie w jeden dzień cały dom naraz. Zrób to etapami. Rozłóż porządki na kilka dni a nawet jeśli trzeba – tygodni. Wyrzuć wszystko to, co jest Ci już zupełnie niepotrzebne, co od dłuższego czasu zawadza. Instynktownie czujemy, patrząc na tą rzecz, że ona już się nam nie przyda. Więc po co ją trzymać?
Takie porządki potrafią skutecznie oczyścić przestrzeń, uwolnić się od starych śmieci. Potraktuj to jak oczyszczanie przestrzeni ze starych przyzwyczajeń, nawyków, dawnego sposobu myślenia. Jest to niezwykle skuteczna metoda podczas wprowadzania w życie nowych nawyków i działa podobnie jak domowe spa, po którym czujesz się jak nowo narodzona.
To co? Wypróbujesz w najbliższym czasie opisaną w tym wpisie metodę wprowadzania nowych nawyków?
Jeśli okaże się ona skuteczna będzie mi bardzo miło jeśli podzielisz się swoimi przemyśleniami na jej temat.
Ja tą metodę stosuję odkąd ją poznałam i zamierzam zastosować ją również w najbliższym czasie, kiedy będę realizować moje nowe postanowienia noworoczne. Zastosowałam tą metodę również dzisiaj rano żeby wstać o 4.30 i napisać ten post. Kiedy jest jakiś dłuższy okres świąteczny przesuwam nieco moją godzinę porannej pobudki, bo chodzimy później spać. Gdy dzisiaj zadzwonił budzik mój umysł od razu zaczął przedstawiać mi argumenty “przeciw”. Szybko się jednak zreflektowałam. W końcu są rzeczy do zrobienia i nie ma potrzeby dłużej się nad tym zastanawiać. Po prostu to robię, bo decyzję podjęłam już wcześniej i teraz tylko się jej trzymam.
Proste, a może wiele zmienić w naszym życiu.